im bardziej wyrzucano mi tego typu przyjaźnie, tym bardziej się do nich zbliżałam (miałam takie swoje godziny, takie dni) ażeby brać udział w ich życiu, w tym życiu, o którym oni sami nie mieli najmniejszego wyobrażenia
to
istoty wymykające się zbytniej oczywistości, jeszcze wolne od porównań i określeń, pływacy i piewcy lotosów.
i naprawdę znam wasze plecy z cukru
Dobrze ujęte.
OdpowiedzUsuńZ ciekawości przejrzałam Twojego bloga, bardzo inspirujące strumienie w głowie Twej...
Pozdrawiam ciepło